piątek, 20 września 2013

Zasiedziałem się w domu. Bardziej niż zwykle, a może tylko tak mi się wydaje w związku z przesileniem jesiennym, które wmawiam sobie i rodzinie... Bo przesilenie przyszło. Po prostu to czuję. Śpię do 15... a i tak nie jestem wyspany. I nie ma najmniejszego znaczenia, to że kładę się o 4 nad ranem, bo robię ,,bardzo ważne rzeczy"... Tak, zasiedziałem się i dziś nie dawało mi to spokoju, jak komar gdy zasypiam lub mucha nad ranem. 
Wstałem, ubrałem się w rzeczy z półki ,,najlepsze", wypiłem kawę i byłem gotowy. Przysiadłem jeszcze na chwilę w kuchni, by zastanowić się na co w zasadzie jestem gotowy. Co dziś ze sobą zrobię i wyszedłem.
Biblioteka, jak zwykle była prawie pusta. Nie licząc jakiejś dziesiątki dzieciaków grający w sekcji z komputerami, kilku starszych Pań przegrzebujących półkę ciężką od starych harlekinów i dwóch zabieganych bibliotekarek, nie było prawie nikogo. 
Nowości. Nie. Literatura francuska. Nie. Literatura niemiecka. Nie. Histo... Nie! Pol... o, polska. Szukam, szukam, szukam. Nic. Wybieram pierwszą lepszą, tą z zieloną okładką, bo kontrastuje z szarymi obwolutami, starych książek. Tytył... dziwny. Autor... pseudonim, to nie może być nazwisko. Biorę. 
Wróciłem do domu, rzuciłem torbę z książką na łóżko. Włączyłem komputer. Facebook...

... Będę czytał jutro. W pociągu i w tramwaju, i w autobusie, i w kolejnym pociągu. A potem będę kopał gruz.

1 komentarz:

  1. Ciągle zapominam, że jest jeszcze ten blog. :)
    Co to za książka?

    OdpowiedzUsuń